30.03.2013








Nie wiem dlaczego, ale w tym roku kompletnie nie czuję świąt wielkiej nocy. Może to efekt tego, że za oknem jakby zimowo, a może tego że znów jestem starsza. Jak się było dzieckiem wszystkie tego typu dni były przeze mnie inaczej obchodzone. Szykowałam koszyk, biegłam do kościoła poświęcić to co w nim miałam. I cieszyłam się przy tym niesamowicie. A teraz? siedzę sobie w dresie i rozmyślam. W sumie to każdy przeżywa to na swój sposób "tam w środku".
Mimo wszystko - życzę Wam zdrowych, spokojnych świąt. Mokrego dyngusa i obyście się nie pochorowali ! :)

/a.

27.03.2013






Kto z nas nie marzy o przestronnym mieszkaniu z wielkimi oknami przy Park Avenue na Manhattanie?!
Ogromny salon z widokiem na dzielnicę, przytulna sypialnia. Wspaniała łazienka, kuchnia w której można tworzyć cuda i oczywiście garderoba.
Przedstawiam Wam Julie Hillman - dekoratorkę wnętrz, absolwentkę jednej z nowojorskich szkół designerskich. Zakochana w stylu francuskim. 
Wygląd własnego apartamentu/ mieszkania/ loftu, znajdującego się na 10. piętrze bardzo starej kamienicy zaprojektowała sama. 370 metrów kwadratowych, 9 pokoi, a tylko 4 mieszkańców. <Łatwo można się zgubić>. Białe ściany, wrzosowe dodatki, jasne delikatne tkaniny. Wszystko przemyślane. Bardzo ważną rolę spełniają obrazy zawieszone na ścianach. Mają cieszyć oko. Julie zastanawia się nawet nad wyborem i kupnem ręczników papierowych do kuchni. 

<"Trzy­krot­nie prze­ma­lo­wy­wa­łam ścia­ny ja­dal­ni , zanim byłam pewna ko­lo­ru”, mówi Julie. "Oczy­wi­ście, nikt, oprócz mnie, nie wi­dział róż­ni­cy mię­dzy od­cie­nia­mi, ale jeśli czu­jesz, że coś jest nie tak, nigdy nie re­zy­gnuj z ko­lej­nej zmia­ny.">

na podstawie kobieta.wp.pl

a.

8.03.2013


" Międzynarodowy Dzień Kobiet, chociaż nie obchodzony już tak hucznie jak kiedyś, na całym świecie przypomina o prawach i problemach tzw. „słabej płci”. Sama jego historia pokazuje walkę, którą ponad sto lat temu podjęty kobiety, by wywalczyć tak oczywiste dziś prawa, jak np. równość udziału w wyborach.
Kiedy ustanowiono Międzynarodowy Dzień Kobiet? Pierwszym przypadkiem obchodzenia tego święta na szczeblu państwowym było USA – świętowano je 28 lutego z inicjatywy Partii Socjalistycznej. W sierpniu następnego roku, w czasie ósmego kongresu Drugiej Międzynarodówki w Kopenhadze, z inicjatywy działaczy amerykańskich i niemieckich powstał pomysł powołania międzynarodowego święta przypominającego o „kwestii kobiecej”. 18 marca 1911 r. w Danii, Austro-Węgrzech (w tym m.in. w Krakowie) i Niemczech odbyły się pierwsze obchody Dnia Kobiet, m.in. przybierające formę masowych demonstracji.
Dlaczego prawa kobiet stały się wówczas tak wielkim problemem politycznym? Jak zwykle, cała sprawa miała wiele wymiarów. Jednym z nich był tradycyjnie ekonomiczny – kobiety w uprzemysłowionej gospodarce kapitalistycznej weszły w skład klasy robotniczej (najbardziej sfeminizowanym sektorem produkcji był wówczas przemysł włókienniczy i tekstylny). Jednak z powodu niższego statusu społecznego i problemów z samoorganizacją, nie potrafiły one walczyć o swoje prawa tak jak mężczyźni. Skutkowało to niższymi pensjami i potwornymi warunkami pracy. Kilka dni po pierwszych obchodach Dnia Kobiet, 25 marca 1911 r. w fabryce tekstylnej Triangle Shirtwaist w Nowym Yorku wybuchł pożar, w wyniku którego śmierć poniosło 146 osób, w większości pracujących w zakładzie robotnic. Przyczyna była prozaiczna i w jakiś sposób wynikająca z logiki dzikiego kapitalizmu – właściciele zwykle zamykali wejścia do fabryki, by uniemożliwić wychodzenie i wchodzenie na jej teren oraz by powstrzymać kradzieże. Tragedia, jedna z największym w owym czasie, wstrząsnęła amerykańską opinią publiczną, skutkowała procesem właścicieli i nadzorców fabryki oraz powstaniem komitetów broniących praw pracowniczych.
Niemniej ważny, przede wszystkim wśród kobiet wykształconych i lepiej sytuowanych społecznie, był aspekt polityczny. W końcówce XIX w. kobiety otrzymały wstęp na uczelnie wyższe, co jeszcze bardziej zwiększało ich aspiracje. Główną osią konfliktu był spór o prawa wyborcze. Powstała w 1903 r. w Manchesterze Woman's Social and Political Union skupiała sufrażystki, czyli bojowniczki o prawa polityczne kobiet. Ich działalność była nieraz bardzo radykalna – oprócz manifestacji organizowały akcje nieposłuszeństwa obywatelskiego, przykuwania się łańcuchami w miejscach publicznych czy wybijania szyb wystaw sklepowych. Jedna z nich, Emily Davison, 4 czerwca 1913 r. rzuciła się w akcie protestu pod kopyta konia króla Jerzego V w czasie gonitwy Derby. W wyniku obrażeń zmarła kilka dni później, stając się bohaterką ruchu.
Pierwszymi państwami, które nadały prawa polityczne kobietom były małe zamorskie terytoria zależne imperium brytyjskiego, takie jak Wyspy Pitcairn na Oceanie Spokojnym. W 1893 r. prawa wyborcze przyznano obywatelkom Nowej Zelandii, a 9 lat później także Australii. Sytuacja w tych częściowo niezależnych koloniach była jednak zupełnie odmienna od warunków brytyjskich czy amerykańskich. Młode wspólnoty przybyszów ze Starego Świata nie były tak bardzo związane tradycyjnymi więziami społecznymi, a specyfika gospodarki na antypodach, np. okresowe wypasy owiec w Nowej Zelandii, w czasie których mężczyźni przebywali po za domem, powodowały, że kobiety cieszyły się w tych krajach większą samodzielnością (np. prawem do zawierania umów biznesowych).
Do wybuchu I wojny światowej prawa wyborcze w Europie otrzymały Finki i Norweżki (w 1915 r. dołączyły do nich Dunki). Prawdziwy wysyp emancypacji nastąpił po zakończeniu Wielkiej Wojny. Kobiety zmuszone do zastąpienia w fabrykach powołanych do wojska mężczyzn, oczekiwały rekompensaty i zrównania ich statusu politycznego. Właśnie wtedy prawa wyborcze otrzymały także Polki. W Wielkiej Brytanii lepiej sytuowane kobiety uzyskała odpowiednie prawa w 1918 r. (wszystkie obywatelki Zjednoczonego Królestwa doczekały się tego dziesięć lat później), w Stanach Zjednoczonych w 1920 r. a we Francji i Włoszech dopiero po II wojnie światowej (Szwajcaria przyznała pełne prawa wyborcze kobietom dopiero w 1971 r.).
Jak więc widać, walka o prawa kobiet ma już sporą historię. Kolejny jej rozdział napisały feministki na przełomie lat 60. i 70., walcząc o równouprawnienie w pracy i kwestie seksualne. Przeciwnicy i zwolennicy feminizmu żywo dyskutują na ile (i czy w ogóle) jest on dzisiaj potrzebny."
 
monitorpl