Jakieś ruiny w Bolonii, przy których zrobiłyśmy sobie jeden z kilku przystanków na pogawędkę i małe co nie co..
Dobrze nam już znane stazione centrale w Bolonii
Ukochany widok z okna i balkonu naszego pokoju na Via Cingoli
Gdzie oni są? Trudno uwierzyć, ale w południe przy temperaturze 30 stopni na plaży nie było nikogo oprócz nas i starszego Włocha w stylu alvaro bądź armando
Były truskawki, to teraz czas na zielone kulki. Na tle wody prezentują się jeszcze bardziej smakowicie
Passetto
Numana - okoliczna malownicza miejscowość (podobno słynie z krystalicznie czystej wody. w sumie da się to zauważyć; dosyć głęboko już na samym brzegu)
O ile mnie pamięć nie myli w oddali góra Conero. Można ją również podziwiać z plaży w Portonovo (niestety w tym roku nie udało nam się tam dojechać, a jednego dnia miałyśmy aż 3 podejścia do wyprawy w tamtym kierunku)
Prawie jak u nas w Trzęsaczu
Numana zachwyca również kolorowymi malunkami budynków
Ziółka, których jak można się domyśleć używają w ogromnych ilościach
Symbioza w przyrodzie istnieć musi. Tak było również w naszym przypadku. Zimny soczek dla ochłody w trakcie wojaży bolidem po drogach regionu
Nie ma miejsca, gdzie byśmy nie weszły.
Najlepsze lody pod słońcem. "w innych budkach tak mi nie smakują jak na naszej ulicy" stwierdziła pewnego wieczoru M.
Było spaghetti, tiramisu, lody, wino. Był spacer po Bolonii, jazda pociągiem. Była Ancona, Numana, Osimo. Nie mogło zabraknąć centrów handlowych. Była szalona jazda bolidem. Było słońce.
Był też Rzym, o którym wkrótce.
/A.