Już w sobotę z samego rana, M. i A. wracają do swoich wspólnych wycieczek. Po ostrych miesiącach nauki, znalezieniu pracy i wdrożeniu się w nią, trzeba sobie pozwolić na chwilę wytchnienia.
Tym razem wybieramy się dosyć blisko. Wszystkie drogi prowadzą do Wrocławia. No właśnie, niby tak blisko a okazję wspólnego wypadu do stolicy Dolnego Śląska miałyśmy tylko podczas wizyt na tamtejszym lotnisku. Więc generalnie przelotem, w pośpiechu.
Tym razem w planach mamy podróż polskimi kolejami, co może równać się z wieloma niespodziankami, zahaczenie o "misia", "połamanie nóg" na lodzie, zdjęcia ze skrzatami i wszystko inne na co nam czasu starczy przez te kilka godzin :) także zimno, intensywnie i dosyć przyjemnie:)
p.s. ostatnie zdjęcie znalazłam w sieci przez przypadek, nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt że tablica informacyjna ukazuję miejscowość taką, jaką widać :))
p.s.2 oczywiście fotorelacja z naszej wycieczki pod koniec miesiąca
A.
