Aktualnie jesteśmy na etapie wakacji. Szaleństwa, spontaniczne wyjazdy (a było już ich parę od końca czerwca), imprezy do rana, dzień dobroci dla zwierząt (czyli dziś się nie kąpię), rozmowy nocą, głupie pomysły, koniec nauki (na 2 miesiące i definitywnie również). Uwielbiam taki czas beztroski. Wszystko zaczęło się w zeszłym tygodniu i trwa tak do dziś. Przed niespełna dwoma godzinami wróciłyśmy, mamy czas tylko na przepranie ciuchów i jutro wyruszamy dalej. Kierunek: polskie zimne morze :)
Ale żeby nie było za wesoło i słodko, w okolicach 12-15 lipca wyjeżdżamy "na zachód" za przysłowiowym chlebem. Jakoś trzeba zorganizować money na wymarzony lot za ocean. Także czeka nas intensywne 1,5 miesiąca pracy w słońcu, deszczu, z bólem brzucha i bez niego. Ważne żeby z uśmiechem, chociażby w oczach :)
także na pewien czas zaprzestaniemy również aktualizować naszego bloga tak jak do tej pory. Czasem pojawi się zapewne tu jakaś notka, ale nie wymagajcie zbyt wiele proszę :) Myślę, że nie będzie to tragedią, zwłaszcza zważając na to że mamy wakacje :)))
A.