27.07.2011

trochę poezji.


"dolina Manhattanu
z własnym słońcem odbitym w szklanej ścianie,
z wiatrem co skręca w czterdziestą drugą lub pędzi prosto aleją,
z wielką przepaścią, co głowę przechodnia wykręca do góry.
dolina pośród
błyszczących gór, Starbacksów, giftshopów,
sandwichbarów i milionów przechodniów,
ze schodami do metra, klaksonami, neonami,
z własnym Rzymem i Pekinem,
z hukiem spod nóg
dolina, która niedosypia
odliczająca ulice w nieskończoność
piąta, tak samo piękna jak siódma
mostami trzymane, żeby się nie zapaść od tego wszystkiego
od bryzy na Downtown, po świergot na Uptown"

by http://www.newyork.com.pl/wiersz/index.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz