29.07.2011

Amisze





                                                                       

                                                                               
  "Są nienowocześni, ale nie prymitywni.
 Nie akceptują telefonów, samochodów, elektryczności, wąsów, pasków,
biżuterii i makijażu. Lista jest dłuższa. Edukacja kończy się na ósmej klasie. Nie korzystają z pomocy społecznej. Amisze, bo o nich mowa, żyją w Stanach Zjednoczonych obok stałych klientów restauracji McDonald's,fanów Paris Hilton i tych, którzy naleśniki z syropem klonowym przegryzają  skandalami z "The Oprah Winfrey Show".

Amisze należą do odłamu mennonitów – znanej na całym świecie wspólnoty o charakterze ewangelikalnym. Po raz pierwszy osadzili się w Stanach Zjednoczonych ok. 400 lat temu.

Gdy pokojowo nastawieni do świata Amisze żyją w niezmiennym od wielu lat
otoczeniu i w swojej codziennej pracy skupiają się na modlitwie,
robieniu przetworów, wychowywaniu dzieci, uprawie roli,
 reszta "przerzuca papiery na biurku, ma obsesję kupowania
i przyczynia się do rozpadu rodziny" - pisał Sasha Issenberg na łamach "Washington Monthly".


Amisze są negatywnie nastawieni do wszelkich nowinek technologicznych.
Uważają, że tego typu urządzenia osłabiają więzy rodzinne.
Odrzucają elektryczność, telefony, telewizję, samochody...
 Uważają je za przejaw próżności; coś, co powiększa przepaść w społeczeństwie
i sprowadza prostych ludzi na materialne manowce.
Ale w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia mogą złamać niepisane zasady "ordnung".

- Najczęściej nie mogą posiadać samochodów czy telefonów,
ale mogą je pożyczyć w razie potrzeby. Mniej konserwatywne
wspólnoty dopuszczają nawet pożyczanie samochodów w celu odwiedzenia
daleko mieszkającej rodziny. Bardziej konserwatywne tylko w razie wyższej
potrzeby. Jeśli chodzi o telefony, to nie powinno ich być w domach.
W wielu wspólnotach dopuszczalna była tylko jedna budka telefoniczna,
która miała służyć jedynie w nagłych przypadkach wszystkim rodzinom
mieszkającym na danym terenie. Obecnie w dobie telefonów komórkowych,
dozwolone jest coraz częściej posiadanie telefonu stacjonarnego,
jeśli ktoś bezwzględnie
potrzebuje go do prowadzenia interesów i utrzymania rodziny.


Nie wyrzekają się prądu - po prostu nie korzystają z linii energetycznych.
Przyłączenie się do sieci energetycznej traktują jak połączenie się z resztą świata. Nie uważają samego prądu za zło, ale zbyt łatwy dostęp do niego może, ich zdaniem, prowadzić do wielu pokus i powolnego rozpadu
wspólnoty. W Amiszach można podziwiać nie to, że radzą sobie dobrze bez
nowoczesnych wynalazków, ale to, że mając do nich dostęp, potrafią z nich zrezygnować.
Prąd generują sami - w młynach

Zwyczaje różnią się znacząco między poszczególnymi odłamami Amiszów.
Jedni nie mogą używać nawet latarek, inni mogą podróżować samolotami
czy samochodami, choć nie mogą być ich właścicielami. Podstawową jednak zasadą jest odseparowanie się od świata i amowystarczalność. Są mniej narażeni na przerwy w dostawie prądu, spowodowane burzami, katastrofami.



Amisze mają ogromny szacunek do ludzkiego życia.
Tworzą rodziny wielodzietne. Mężczyzna, choć jest głową rodziny,
wszystkie decyzje podejmuje wspólnie z żoną. On prowadzi gospodarkę,
ona prowadzi dom. Centralnym punktem dnia jest wspólne spotkanie przy stole.
a to chroni ich przed wpływami z zewnątrz.



Amisze przywiązują ogromną wagę do kształcenia wrażliwości swoich pociech.
To dlatego, zamiast nowego telefonu czy PlayStation,
które są zresztą niedopuszczalne, amiskie dzieciaki dostają w prezencie zwierzę. Owcę, krowę, kozę. Opieka nad zwierzęciem uczy ich odpowiedzialności. Dziecko samo karmi swój prezent, obserwuje, jak rośnie,
jest świadkiem chorób, narodzin, czasem śmierci.




Dużym nadużyciem byłoby stwierdzenie, że dla tych ludzi zatrzymał się czas,
bo choć żyją w większości jak ich przodkowie, nie są zacofani.
Wiedzą, że obok ich minimalistycznego świata jest drugi - kolorowy,
bogaty i przyjemny. Świadomie go odrzucają. Już jako dorośli ludzie
przyjmują chrzest. Samodzielnie podejmują decyzję o kontynuowaniu wiary
przyjętej przez rodziców lub odrzuceniu jej i odejściu ze wspólnoty.
Zanim jednak zapadnie klamka, mają możliwość spróbowania tego niedostępnego
świata.
Jest to tzw. czas Rumspringa."

Od 2010 roku do połowy roku 2011 Amisze założyli
aż 10 nowych osad na terenie stanu Nowy Jork.
Dzięki temu ich populacja przekroczyła 13 tysięcy.




M.
                                                                 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz