31.07.2011

Plaga szczurów w NYC




„Szacuje się, że na każdego z ośmiu milionów mieszkańców Nowego Jorku przypada po jednym szczurze. Gryzonie są wszędzie, od restauracji po półki sklepowe.
Pod koniec lutego  2007 roku zdjęcia szczurów w nowojorskiej restauracji KFC obiegły świat. Zwierzęta w poszukiwaniu pożywienia dotarły też zarówno do supermarketów, jak i do małych sklepików. Coraz częstym widokiem stały się całe stada tych gryzoni lub ich zwłoki w magazynach. Odkryto nawet gniazdo szczurów na regale chłodniczym z mlekiem.
Jeffrey Eisenberg, szef firmy zajmującej się deratyzacją na Manhattanie mówił o bitwie z gryzoniami. Rocznie tylko jego przedsiębiorstwo zabija 50.000 szczurów i 250.000 myszy. Jednak sam Eisenberg przyznał, że jest to wojna nie do wygrania.
Szczury coraz odważniej pojawiają się wśród ludzi, budząc odrazę i strach.
Władze miasta inwestują miliony dolarów, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się plagi. Natomiast nowojorczykom doradza się, aby nie pozostawiali resztek jedzenia i w ogóle odcinali gryzoniom wszelki dostęp do źródeł pożywienia. W Nowym Jorku zadomowiła się między innymi specjalna odmiana szczurów zwana norweskimi, których upodobaniem są "uczty" w śmieciach. "Dodatkowo mogą one jeść niektóre rzeczy, które nie są uważane za tradycyjne pożywienie gryzoni, jak mydło czy elementy skórzane.
Organizacja na rzecz Ludzkiego Traktowania Zwierząt nie chce, by zabijano nowojorskie gryzonie.”

*Nie jestem przeciwnikiem zwierząt/gryzoni etc. ale jak najbardziej jestem za wytępieniem tego paskudztwa. Nikt nie chciałby spotkać się z długoogoniastym gryzoniem siedząc w luksusowej restauracji i zajadając się wykwintnymi potrawami:)

A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz