27.07.2011

trochę poezji.


"dolina Manhattanu
z własnym słońcem odbitym w szklanej ścianie,
z wiatrem co skręca w czterdziestą drugą lub pędzi prosto aleją,
z wielką przepaścią, co głowę przechodnia wykręca do góry.
dolina pośród
błyszczących gór, Starbacksów, giftshopów,
sandwichbarów i milionów przechodniów,
ze schodami do metra, klaksonami, neonami,
z własnym Rzymem i Pekinem,
z hukiem spod nóg
dolina, która niedosypia
odliczająca ulice w nieskończoność
piąta, tak samo piękna jak siódma
mostami trzymane, żeby się nie zapaść od tego wszystkiego
od bryzy na Downtown, po świergot na Uptown"

by http://www.newyork.com.pl/wiersz/index.html

Nr 4. AMERICAN INTERNATIONAL










American International jest budynkiem w Nowym Jorku w USA. Budynek ten został zaprojektowany przez Clinton & Russell, Holton & George. ego budowa zakończyła się w 1932. Ma 290 metrów wysokości i 66 pięter. Jest wykorzystywany w celach biurowych. Został on wykonany w stylu art déco. Jest to obecnie czwarty co do wysokości wieżowiec w Nowym Jorku. Budynek został wybudowany w latach trzydziestych, czyli w okresie, w którym trwał "wyścig wieżowców". Uzyskał też wtedy bardzo charakterystyczny wygląd jak większość budynków z tego okresu. Był najwyższym wieżowcem w centrum Manhattanu do lat siedemdziesiątych, gdy wybudowane zostały wieże World Trade Center.
Budynek jest światową siedzibą firmy AIG. Na dachu 66. piętra znajduje się platforma obserwacyjna, z której rozciąga się lepszy widok na tę część miasta niż z innych budynków. Początkowo była ona ogólnodostępna, obecnie mają do niej wstęp tylko pracownicy biurowca. Budynek ten posiadał kiedyś dwupiętrowe windy, aby utrzymywać sprawną komunikację w wąskiej wieży. Zostały one jednak usunięte, dziś wieżowiec posiada 36 wind. Po zniszczeniu World Trade Center budynek ponownie jest najwyższym na dolnym Manhattanie. Taras widokowy na szczycie budynku jest nadal używany, aczkolwiek jedynie przez niektóre uprawione osoby w porze lunchu.

                                                                     

"Gigantyczny tygiel ras i kultur wielkiego i małego biznesu ,ambitnej i trzeciorzędnej sztuki,mody i przemysłu porno żyje w straszliwym pośpiechu .
W oknach setek budynków po całych nocach palą się światła. W tym mieście nie śpi się żeby nie tracić czasu. Nowy Jork wytwarza straszliwą energię ,dobrą i złą. Jednym ona służy ,innym nie.

W tym pozornie najbardziej amerykańskim mieście Ameryki najtrudniej jest spotkać rodowitego nowojorczyka. To miasto jest miastem milionem emigrantów,białych czarnych i żółtych.
Ich pierwsza fala uderzyłą w przyczółek Nowego Jorku, Ellis Island w końcu XIX wieku. Uciekinierzy przed nazizmem i stalinowskimi czystkami,przed nędzą i nienawiścią w Chinach,na Karaibach i w Afryce. Dla większości z nich N owy Jork był tylko przystankiem przed zapuszczeniem się w głąb Ameryki. Większość z nich została tu na zawsze.

Także i teraz codziennie na lotnisku Kennedy'ego lądują setki jumbo jetów ,z których wysypują się tłumy robotników szukających pracy,pisarzy dźwigających pod pachą maszynopisy książek zatrzymanych przez cenzurę,malarzy uginających się pod ciężarem blejtramów ,architektów liczących ,że właśnie tu ich szalone wizje mogą się zrealizować. Wśród nich kręci się tłum małych i wielkich oszustów i kombinatorów. Wszyscy znikają w labiryncie banków,katedr,budynków wielkich korporacji i domów mody. Niektórzy znikają na zawsze ,innych wynosi fala sukcesu.

Wszyscy znają Nowy Jork .Z filmów,książek ,pocztówek i piosenek.Nauczyli się od Billy Joela,co to jest”New York state of mind „ , powtarzają za Sinatrą „if you can make it there,you'll make it anywhere” ( jeżeli uda ci się tutaj ,to uda ci się wszędzie). Duke Ellington wytłumaczył im ,dokąd dojeżdża „A train” ,chetnie powtarzają „asfaltowa dżungla”.Ale tylko tym,którzy tu nigdy nie byli ,wydaje się ,że coś z Nowego Jorku rozumieją.

Jeżeli ktoś w Nowy m Jorku zmienia adres i pracę,to wymienia cały swój dotychczasowy świat na nowy. Przechodzi z Nowego Jorku ,o którym opowiada Woody Allen,do tego ,o którym pisze Tom Woolf .Albo z tego o ,którym pisze Pfilip Roth,do tego o którym robi filmy De Niro .Czy z tego ,o którym Rapuje Jay-Z.

To miasto jest w ciągłym ruchu. Jeżeli wyjedzie się na parę tygodni ,to po powrocie można nie poznać swojej ulicy. Znikaja znajome sklepy i restauracje. Pojawiają się nowe supermarkety i agencje turystyczne. Czasem potrzeba az kilu dni żeby odnalezc się w gorączkowym rytmie ulicy ,zacząć chodzić i mówić szybciej. Nauczyć się nie zwalniając ,wymijać snujących się z zadartymi głowami ,zapatroznych w drapacze chmur turystów.

Na Manhattanie tylko kilka przecznic dzieli połyskując e brylantami i złotem luksusowe sklepy od ulicznych straganów ,na których można kupić kradziony rower albo papierosy na sztukę.

Po 11 września sławne t-shirty „I love NY” pojawiły się w nowej wersji :” I love NY more than ever”(kocham NY bardziej niż kiedykolwiek)."


(Frgm.tekstu z książki)

M.