2.02.2013

Katastrofa lotu US Airways 1549






   15.01.2009r samolot US Airways, odrzutowiec pasażerski średniego zasięgu typu Airbus A320-214 lecący  z Charlotte i Seattle, 6 minut po starcie z lotniska Nowy Jork - LaGuardia zderzył się z kluczem ptactwa i "utracił moc w obu silnikach".

Kapitan wraz z załogą zdecydował się na lądowanie ze 150 pasażerami na pokładzie, na rzece Hudson.

   "Nieoficjalny zapis radiowy lotu wskazuje, że samolot osiągnął maksymalną wysokość ok 975 m a następnie rozpoczął  kontrolowany lot szybowcowy połączony z nieuchronnym opadaniem"

   Sebastian Mikosz w książce "Leci z nami pilot" podziwia pilota maszyny. Pomimo, iż przekazano mu instrukcję lądowania na lotnisku Teterboro w mieście graniczącym z Nowym Jorkiem,
Chesley Sullenberger  zdecydował się na ekstremalne lądowanie na rzece, ponieważ  samolot utracił zbyt dużą wysokość by kontynuować lot gdziekolwiek.

Lądowanie zaczęło się na wysokości ulicy poprzecznej (wschód - zachód) 48th na Manhattanie, ok 1500m od Times Square i wypełnionych po brzegi ulic Midtown Manhattan.

* ostatnimi słowami Kapitana były 
"Brace for impact." ("[proszę] skulić się [w pozycji ochronnej] przed zderzeniem"

   Nikt nie doznał zagrażających życiu obrażeń, stewardessa doznała złamania obu nóg, kilkadziesiąt osób  doznało hipotermii  na skutek niskiej temperatury otoczenia.

   Poraz kolejny odniosę się do książki S.Mikosza, który chwali załogę samolotu, gdyby nie ich profesjonalizm,  umiejętność zachowania się podczas tak niecodziennych (!) lotów oraz siła  perswazji wiele pasażerów po wylądowaniu, bez chwili namysłu wskoczyłaby do rzeki aby w obawie oraz szoku uciec jak najdalej od samolotu; co byłoby fatalne w skutkach ze względu na wyciekające paliwo do rzeki.

   "Po zakończeniu operacji ratunkowych, samolot, który przez cały czas akcji ratowniczej utrzymał się na powierzchni rzeki, został odholowany do jej brzegu i zakotwiczony przy nabrzeżu portowym opodal centrum finansowego (okolice dawnego World Trade Center) w dzielnicy Lower Manhattan, mniej więcej cztery mile w dół rzeki od punktu "wodowania", inaczej prąd rzeczny wyniósłby go na morze".



a tu filmik (klik!)



 M.